Koniec Świata
Koniec Świata
Koniec Świata
Koniec Świata
Koniec Świata
Wbrew temu, co może sugerować tytuł, nie chodzi tutaj o całonocny melanż. Jacek „Dżeki” Stęszewski śpiewa o tym, jak trudno czasami zmusić się do wstania z łóżka oraz przeżycia kolejnego dnia – oraz, w dalszej perspektywie, do radzenia sobie z trudami życia.
Wokalista opisuje życie jako wyboistą, stromą drogę, na której często popełnia błędy – „potyka się co krok” i „czasami gubi sens”. Ostatecznie jednak zawsze udaje mu się odnaleźć właściwy kierunek oraz powrócić na szlak. Wspomina również o końcu drogi, za którym „nie będzie nic”, nawet jeżeli „chętnie by się szło” jeszcze dalej. Możemy odczytać te słowa jako przestrogę przed śmiercią lub – alternatywnie – przed utratą celu w życiu, czegoś co motywuje nas do stawiania kolejnych kroków.
Słowa ostatniej zwrotki („Gdy rankiem skoro świt / Zawloką mnie pod mur”) nie opisują raczej egzekucji w sensie dosłownym. Możemy wyobrazić sobie, że podmiot liryczny jest do tego stopnia zmęczony życiem, że budząc się o poranku, ze świadomością kolejnego trudnego dnia, czuje się właśnie jak skazaniec, prowadzony pod mur na rozstrzelanie.