Zimno i dach, i katana i dłoń i
Żal, że ketanol znów pogasił balkony
Zimno i dach, i tak patrzę na ciebie
Moja stal da ci spać bez tabletek
Ciemne chmury nade mną, tak że klęka ostrość
Cięcie z góry - westchnął, klęknął, rozkrok
Nie krwawią, mają nic w środku
Wszystkie moje demony stają w ogniu
Zimno i dach, i świta, i finał
I żal, że balkony zapala kofeina
Zimno i dach, i wkurwia mnie jedno
Że ten parter to u nas codzienność
Chmury i deszcz - no, kurwa, podłość
Wszędzie budzik - jęknąć, wstać, połknąć
Ludzie krwawią, mają krew w środku
Czemu więc mnie nie dziwi, że bledną w słońcu?
Jeśli chodzi o rap, możesz liczyć na mnie
Tyle prawd, ile dam, tyle prawd mam w tej knajpie
Dla mnie twardy kontuar, hooker i szklanka
Nie panny w koturnach, hotel i kajdan
Laikike1 raper
Każdy z was łapie majk, żaden z nas was nie łapie
Jestem truflem pod torfem, chcę śnić, się byczyć
Ale w kurwę na problem mam świń na smyczy
Jebane wchodzą z ryjem, niby korzeń chcą wyczuć
Zarzynam je stylem, robię skity z ich kwiku
Zimno i dach, i stoję tak, myśląc
Czy to zimno, czy ja i czy dach, czy przyszłość
Piętro pode mną bas smażył się nieraz
Piętro pod basem próbka ścieżki za friko
Piętro pod nimi stopa kopie po nerach
Jak mam zgodzić się z Nasem, że umarł hip-hop
Jestem prosty jak sihill, którym oprawiam zjaw klan
A demony mają grdyki i tłuste podgardla
Nie krwawią, mają nic w środku
Wszystkie moje demony stają w ogniu
Jesteś gorszy ode mnie, starszy i głupszy
Walisz alk dzień w dzień, akurat mam luz z tym
Jesteś starszy i głupszy dajesz płynom się zakpić
Dajesz ponieść się grzdylom jak resztki kolacji
Ludzie krwawią, mają krew w środku, wiesz
Bo jak krwawią, to przez ciebie też (kmiotku)
Broczą gównem, śliną, łzami, Bóg wie czym
Dziś krwawię ustami, rzygam tobą na gzyms
Zimno i dach, i zwijam się w torsjach
Skurwysynu bez praw, nadużycie proforma
Rzygam tobą na buty, śmierdzisz gorzej, niż myślisz
Nie wiem, czy czujesz, odkąd straciłeś zmysły
Demony ostrzą kły, jak klękam
Zimno i dach, i czy dłoń, czy pięść mam
Zimno i gzyms, i spływasz po ścianie
Jak pół litra szczyn skurwysynu bez praw
Zniknął, (ble) byt bywa mam talent
Nie wiem, kurwa, czy widzisz, co chce ci pokazać myśl
Zimno i dach, i tak patrzę na ciebie
Moja stal da ci spać bez tabletek
Jesteś gorszy ode mnie, wypierdalaj, kołku
Tylu z was, ilu zdzierżę, tyle zjaw stawię w ogniu
Możesz liczyć na mnie, jeśli chodzi o rap
Ile łajz, tyle skamleń, siad, siad
Piętro pod basem masz ściechę za frajer
Zgadnij, jaki dam track ci, jak pójdziesz i jebniesz
Często pod lasem też prześwit ma driver
Zgadnij, jaki dam czas ci, zanim przez kwit klękniesz
Stal i znów dach, i zimno
Znowu klękam, plask lepkich plam na przyszłość
Wszystkie moje demony ostrzą kły o mój krzyk
Nie no, kurwa, od ciebie wolę je, spłyń
Zimno i dach, i jak jesteś na blokach
Czasem widać zacieki tam, gdzie kończy się ściana
Zimno i dach, klęczę tutaj po nocach
I walczę z krawędzią o tych, których chcę złamać