Lao Che
Lao Che
Biorąc pod uwagę tematykę płyty „Gospel”, żeby zrozumieć ten kawałek wypadałoby go jakoś podpiąć pod tematykę religii. „Czarne Kowboje” możemy więc rozumieć jako zabawne spojrzenie na jeźdźców apokalipsy. Mamy tu w końcu do czynienia z ujeżdżającymi potężne wierzchowce czarnymi postaciami, których boi się narrator. Łatwo to skojarzyć z biblijnymi postaciami jeźdźców, którzy zsyłają na świat zniszczenie.
Autor czuje, że się zbliżają, dlatego postanawia za wszelką cenę przygotować się na spotkanie ich. Nie ma pewności, czy życie, jakie wiedzie jest dostatecznie dobre i martwi się o to, jak skończy. Jeżeli okaże się, że jednak dopuścił się zbyt wielu grzechów przez te wszystkie lata, nie dostąpi zbawienia, nie ma się więc co dziwić, że tak panicznie boi się tego, co ma nastąpić.
„Czarne Kowboje” pokazuje nam więc obawy chyba większości z nas. Nie trzeba wcale być wierzącym, by czasem zastanawiać się, czy jest się tak naprawdę dobrym człowiekiem. Często decyzje, które podejmujemy są trudne do ocenienia pod kątem moralności, nie mamy też nieomylnego kompasu, który wskazywałby nam właściwą drogę. A gdy w końcu pojawią się jeźdźcy, nie będą się patyczkować, gdy uznają, że ktoś nie jest godzien łaski.