Lao Che
Lao Che
Spięty przedstawia tutaj swoją wizję modlitwy. „Paciorek” to nie pełna pompy i patosu pieśń, jakiej możemy uświadczyć podczas mszy, ale po prostu zwykła prośba skierowana do anioła. Nie ma tu niepotrzebnej oficjalności, a tylko bardzo ludzką chęć spotkania i rozmowy.
Tak właśnie według autora powinien wyglądać kontakt z wyższymi siłami. Po co całe te rytuały, kościelne ceregiele, skoro można po prostu spytać anioła, czy nie zechciałby porozmawiać jak równy z równym. Można wtedy spokojnie się wyżalić, powiedzieć, co nam leży na sercu i poprosić o radę. Oczywiście jak każdego gościa tak i anioła należy odpowiednio ugościć, co oczywiście Spięty chce zrobić. Przyszykował już jarzębiak, nastawia wodę na herbatę – widać zapowiada się miłe spotkanko w przytulnych warunkach.
„Paciorek” to inne spojrzenie na sacrum. Zamiast budować coraz większy mur oddzielający zwykłego człowieka od Boga powinniśmy chyba iść za przykładem autora i postawić na zwykłe, proste metody. Skoro Wszechmogący nas kocha, to chyba to zrozumie.