[zwrotka 1]
Wszedłem prosto w lawinę,
Która pochłonęła moją duszę
Sypiam u stóp złotego czyścowego wzgórza wtedy,
Gdy nie jestem zgarbionym potępieńcem, którego widzisz
Ty, który pragniesz pokonać ból
Musisz nauczyć się, nauczyć się jak dobrze mi służyć
[zwrotka 2]
Przypadkowo przechodzisz przez mój teren
Kiedy udajesz się po złoto
Kaleka, którego odziewasz i karmisz
Nie jest ani głodny, ani zmarznięty
Nie prosi o twoje towarzystwo
Nie tutaj, nie w samym środku świata
[zwrotka 3]
Nie stoję na piedestale
Nie wyniosłeś mnie nań
Twoje prawa nie budzą we mnie szacunku
Nie zamierzam klękać, ani się przed tobą obnażać
Ja jestem piedestałem
Dla tego garbu, na który się gapisz
[zwrotka 4]
Ty, który pragniesz pokonać ból
Musisz nauczyć się, co wzbudza moja życzliwość
Te okruchy miłości, które mi ofiarowujesz
Są okruchami, które ja po sobie zostawiłem
Twój ból nie ma tutaj racji bytu
Jest tylko cieniem, cieniem mojej rany
[zwrotka 5]
Zaczynam za tobą tęsknić
Ja, któremu obce jest poczucie chciwości
Zaczynam o ciebie wypytywać
Ja, któremu obce są potrzeby
Twierdzisz, że ode mnie odszedłeś
Ale ja cię czuję, czuję jak oddychasz
[zwrotka 6]
Nie strój się dla mnie w te szaty
Wiem, że nie jesteś biedny
Już nie kochasz mnie tak szaleńczo
Bo nie jesteś już tak pewny,
Że nadeszła twoja kolej, ukochany
To twoje ciało noszę na sobie