Leonard Cohen
Leonard Cohen
Leonard Cohen
Leonard Cohen
Leonard Cohen
Tajemny akord kiedyś brzmiał
Pan cieszył się, gdy Dawid grał
Ale muzyki dziś tak nikt nie czuje
Kwarta i kwinta tak to szło
Raz wyżej w dur, raz niżej w moll
Nieszczęsny król ułożył alleluja
Alleluja, alleluja
Alleluja, alleluuuuuuuuuja
Na wiarę nic nie chciałeś brać
Lecz sprawił to księżyca blask
Że piękność jej na zawsze cię podbiła
Kuchenne krzesło tronem twym
Ostrzygła cię i już nie masz sił
I z gardła ci wydarła: alleluja!
Alleluja, alleluja
Alleluja, alleluuuuuuuuuja
Dlaczego mi zarzucasz wciąż,
Że nadaremno wzywam Go
Ja przecież nawet nie znam
Go z imienia
Jest w każdym słowie światła błysk
Nieważne, czy usłyszysz dziś
najświętsze, czy nieczyste: alleluja!
Alleluja, alleluja
Alleluja, alleluuuuuja
Alleluja, alleluja
Alleluja, alleluuuuuuuuuja
Alleluja, alleluuuuuuuuuja
Piosenka, której tekst jest silnie inspirowany opowieściami biblijnymi. Cohen podobno prowadzi tutaj dialog z samym Bogiem - Alleluja króla Dawida ma dawać przyjemność Bogu. Cohen pyta go jednak retorycznie - Ciebie jednak nie obchodzi muzyka, prawda?
Cohen opowiada tę biblijną historię, w której król Dawid, boski kompozytor, zakochuje się w pewnej kobiecie. Miłość przynosi mu wiele problemów i zgryzot, które ostatecznie prowadzą do zabójstwa męża ukochanej. Najpewniej to muzyczne Alleluja jest więc fałszywe, przekupione. To piosenka o poświęceniu i miłości - Dawid rezygnuje niejako ze swojej moralności, ze swojej relacji z Bogiem w imię ziemskiej miłości. Chce mieć ukochaną dla siebie i jest gotów zabić w imię tego uczucia.
Niejednoznaczne jest więc do kogo zwraca się tutaj narrator - do Boga, ukochanej kobiety? A może to właśnie ona wypowiada się w tej piosence? Król Dawid jest teraz bardziej zainteresowany tworzeniem swojej mrocznej historii, niż pięknej, pochwalnej muzyki dla Boga.
Tekst opowiada o innym, mrocznym Alleluja - takim stworzonym przez śmierć, zbrodnię. Król Dawid jest pozbawiony swojej moralności, dobra, które czynił do tej pory. W refrenie więc teoretycznie chwali swojego Boga, a tak naprawdę - chwali tę drugą, ciemną stronę ludzkiej natury. Chora miłość do kobiety odebrała mu zdolność do czynienia dobra. Miłość niejako zmusiła go do odwrócenia się od Boga.
Słowa utworu są tak głębokie i wieloznaczne, że interpretacji można znaleźć dosłownie dziesiątki. W tym tkwi wielka siła opowieści - dla jednych miłosna, dla innych czysto religijna, dla jeszcze innych - mroczna opowieść o naturze człowieczeństwa.