Lukasyno:
Od lat, po życia schodach na własnych nogach
To moja droga na najwyższe piętro
Nie szukam wrogów, szukam oblicza Boga
Dziś wiem dokąd iść, nie jest mi wszystko jedno
Wierzę w niebo dla ulicznych wojowników
Moich banitów, co odliczają każdy dzień
Na przeciw hien, szuj, stereotypów
Chcę żyć, bezpiecznie spać, dobrze zjeść
Tu nie ma miejsca na spokojny oddech
Głęboki wdech, arena żąda krwi
Nie opuścisz matni, bo tkwisz w błędnym kole
Jesteś wart tyle ile oddasz serca dla gry
Ciszej będziesz, dalej jedziesz na betonie
Nie robię wokół szumu, kto ulice zna
Choćbyś chciał ja nie wynoszę brudów z domu
I nie mówię nikomu o co modlę się do gwiazd
Znam ból, gniew, mam cel mówię iść
Nie poświęcam sił, tym co sami nie chcą żyć
W bagnie tkwić, jak ostatni znicz
Nikt z nich nie zrobił dla mnie dobrego nic
Nie dziel się mądrością mówi mi przyjaciel
Dla ludzi bądź człowiekiem, dla nielicznych bratem
Znam gorycz porażki, smak życia po stracie
Wysiłek uszlachetnia, powtarzam to jak pacierz
Ref:
Świętujemy narodziny, czcimy śmierć
Przychodzimy na świat, odchodzimy
Gdzieś czeka kres lub początek wieczności
Kontroluj oddech, zwolnij
Świętujemy narodziny, czcimy śmierć
Przychodzimy na świat, odchodzimy
Gdzieś czeka kres lub początek wieczności
Kontroluj oddech, zwolnij, zwolnij
Sokół:
Kontroluj oddech, bo możesz się zmęczyć
Nie ma co biec na oślep w stronę pieniędzy
Tam, gdzie szacunek oznacza strach i nerwy
Sam decydujesz, a ja radzę: nie biegnij
W stronę poklasku i tam, gdzie biegną wszyscy
Stań, spowolnij tętno, wyostrz zmysły
Daj sobie chwilę, żeby móc zebrać myśli
To nie rajd, gdzie wszystko jest dla korzyści
Nie będzie miejsca dla szczęścia i bliskich
Nie będzie serca, za to będą pociski
Kontroluj oddech, bo dostaniesz zadyszki
Pierwsza rzecz, pomyśl co dla ciebie jest wszystkim
(Bo)Słuchasz Sokoła, na którego gadali
(To)Stara szkoła, trzymać język za zębami
Ja idę po cichu, oni gdzieś zostali
Chcesz, to za nimi leć, goń ziomali
Ref:
Świętujemy narodziny, czcimy śmierć
Przychodzimy na świat, odchodzimy
Gdzieś czeka kres lub początek wieczności
Kontroluj oddech, zwolnij
Świętujemy narodziny, czcimy śmierć
Przychodzimy na świat, odchodzimy
Gdzieś czeka kres lub początek wieczności
Kontroluj oddech, zwolnij, zwolnij
Lukasyno:
Na szlaku wędrówki przewinęło się już wielu
Chcieli być z nami lecz zboczyli gdzieś z celu
Miarą lojalności hajs w ich portfelu
Czy zaufał byś sobie mój były przyjacielu?
Dlaczego inni są tak niewdzięczni, co?
To nie czasy, gdy byliśmy jeszcze dziećmi
Każdy patrzy swego, zazdrość widać w oczach
Pilnuj swej kiermany i nie wtykaj tutaj nosa
Miałbym zmienić flow, styl, zacząć od nowa?
Każdy wie kto jest kim, kiedy jak się zachował
Żyję jak człowiek, dziś mam o czym rapować
Nie ma ich wśród nas, mogą tylko żałować
Nie ma drugiej szansy, grasz albo znikasz
Nasz rap na ulicach, koneksja zawsze kwita
Jak adapter, czysta treść analogu
Skupiam się na moich bliskich, pierdolę wrogów
Wchodzę do ogrodu, powierzam swoje myśli Bogu
W imię złotej wolności, herbu mego rodu
Wdech, wydech, wdech, krok do przodu
Mam czas dla siebie, nie biegnę ślepo do grobu
Ref:
Świętujemy narodziny, czcimy śmierć
Przychodzimy na świat, odchodzimy
Gdzieś...