„Gaja” to kawałek będący ukłonem w stronę Ziemi. Lukasyno, wraz z Justyną Porzezińską i Bilonem mówią tutaj o naszej planecie, oddając jej szacunek i pokazując respekt wobec jej potęgi. Ludzkość zdaje się zapominać o tym, że wszyscy jesteśmy częścią natury. Odcinamy się od niej, próbujemy całkowicie nią zawładnąć, zmieniając ją wedle uznania, podczas gdy tak naprawdę jesteśmy skazani na jej łaskę.
Ta planeta istnieje znacznie dłużej od nas samych i zapewne doczeka naszego końca. Przetrwała już niejedno, zmieniając się wraz z upływem czasu, opierając się wszystkiemu, z czym przyszło jej się mierzyć. Nieważne jak aroganccy będziemy, jak bardzo zadufani w sobie, wierzący we własną potęgę, natura w mgnieniu oka może w końcu pokazać nam, gdzie nasze miejsce.
Według autorów już teraz Ziemia ma powoli dość naszych niszczycielskich ingerencji. Klęskami żywiołowymi zaczyna naginać nas do swojej woli, karząc za setki lat cierpienia, jakie wyrządziliśmy i jej i sobie nawzajem. Jeśli w końcu nie opamiętamy się, to albo skończymy marnie, przytłoczeni furią natury, albo sami doprowadzimy do swojej zagłady, niszcząc wszystko, co nas otacza.