Lynyrd Skynyrd
Lynyrd Skynyrd
Lynyrd Skynyrd
Lynyrd Skynyrd
Lynyrd Skynyrd
Popularność lubi nieść za sobą wiele niechcianych konsekwencji. Co chwilę słyszymy o tym, jak to przez zdobycie sławy gwiazdy tracą swoją prywatność, stają się osobami publicznymi, ze wszystkich strony rozrywani przez wścibskich, natrętnych fanów, czy ludzi chcących się dorobić.
Nie inaczej sprawy miały się z członkami Lynyrd Skynyrd, gdy zespół przebił się do mainstreamu. Przez parę lat nikt o nich nie słyszał, a gdy nagle zrobiło się o nich głośno wszyscy zrzucili się im na głowę. Przyjaciele zaczęli „przypominać” sobie o nich, chcąc sobie uszczknąć nieco z ich sławy, czy kasy, reporterzy zabijali się o chwilę czasu na wywiad, a przeróżni menadżerowie, czy osobistości przemysłu muzycznego wciąż nagabywali ich, chcąc ubić interes.
Van Zant jasno oznajmia, że najchętniej kopnąłby tych wszystkich ludzi w tyłek. Gdy wraca z wyczerpującej trasy koncertowej, po długiej nieobecności ma ochotę w końcu trochę odpocząć. Granie i jeżdżenie po całym świecie może i jest z jednej strony świetną zabawą, ale jednak też męczy na dłuższą metę, gdy człowiek wyrwany jest ze swojego normalnego otoczenia. Zamiast jednak mieć chwili dla siebie wokalista praktycznie w momencie, w którym przekroczy próg domu jest rozchwytywany przez wszystkich wokół.
Nic więc dziwnego, że „Don’t Ask Me No Questions” ma dać nam do zrozumienia, że jeżeli nie chcemy pogadać o rybach, albo czymś przyziemnym, to lepiej się odpieprzyć, bo w przeciwnym razie możemy pożałować.