Piosenka, wbrew pozorom, nie opowiada o kobiecie, a jedynie używa całej kobiecej specyfiki do opowiedzenia o uzależnieniach i obsesjach rapera. Mac Miller sam przyznał w jednym z wywiadów, że nie ma tutaj mowy o faktycznej dziewczynie z krwi i kości. Mówi o narkotykach i muzyce - jego dwóch uzależnieniach.
Mac mówi tutaj o ludzkiej naturze, która każe nam kochać tych, którzy kochają nas, którzy nieustannie o nas myślą. W tym kontekście jego miłość do tego, o czym mówi w tekście jest naprawdę wielka - myśli chłopaka nie oddalają się od obiektu uczuć. A obiektem, który wydaje się być kobietą, są właśnie jego obsesje. Myśli więc ciągle o muzyce, która staje się jego życiową partnerką, narkotyki zaś - najlepszymi przyjaciółmi.
W tekście piosenki mówi o nich jak o obiektach najwyższej miłości. Potwierdza swoje uzależnienie i z każdym słowem tylko głębiej je penetruje. Muzyka i używki całkowicie go od siebie uzależniły, ich moc ma nad nim kontrolę. Jeden gryz i już nie można się uwolnić, podkreśla Miller. Jednocześnie pragnie, pożąda i nienawidzi - dokładnie tak, jak w miłości.
