[Zwrotka 1]
Bóg Słońca wznosi się na swojej niebezpiecznej tarczy
Ukazuje to co wiesz, nie to co czujesz
Promieniuje oślepiając mnie
Słońce jest wielkim statkiem kosmicznym w kształcie mandarynki
Strzela promykami pełnymi nadziei złotej morfiny
Mandarynka
Promieniująca
Oh, oh, oh, oh, oh, oh
Oh, oh, oh, oh, oh, oh
Mandarynka
Promieniująca
Gdy stoję przed tą świętą kulą
Śpiewa mi piosenkę, której nie chcę słuchać
Nie chcę
[Zwrotka 2]
Uh huh, yeah, yeah, woah
Widzę tylko ciepły szampan
I confetti na podłodze z zeszłej nocy
Ciągle gra ta sama playlista na moim telefonie
Mrużąc oczy, zazdroszczę słońcu, chciałbym tak samo
Ziom, ale jakbym miał niby też wschodzić? Jak to gówno mnie ogranicza
Jak miałabym świecić, ziom, przez ten cały dym i chmury?
Udałem się w podróż, bez bagażu, bez biletu
Patrzę w lustro i jestem tym brakującym elementem
Próbuję się odnaleźć, zdystansować
Obiecałem sobie, że nie będę przeciętniakiem
Nie, nie, jestem jedyny w swoim rodzaju
Mam dwadzieścia parę lat, ale moja dusza ze sto parę
Moje myśli pędzą, one pędzą
Szczerze, nawet nie pamiętam skąd wystartowały
Mam tylko nadzieję, że dotrę cały
Wydaje się, że wszyscy których znam są zajęci
Pozostała reszta pogrzebana
Życie powinno iść w parze z napisem:
'Efekty mogą się różnić'
Serio
[Outro]
Zastępuję miejsce pośród wspomnień
Słońce jest tak wysoko, podgrzewa temperaturę
Próbuję powstrzymać wschód słońca, ale ono wschodzi dla Ciebie
Miłość jest jaśniejsza niż ognista, brutalna prawda