Neil Young
Neil Young
Neil Young
Neil Young
Neil Young
W piosence, podobnie jak na całym albumie, pojawia się nawiązanie do prezydentura Donalda Trumpa, z którą Neil Young nie może i nie chce się pogodzić i w której widzi totalny upadek moralności współczesnego społeczeństwa amerykańskiego. Nie potrafi zrozumieć jak doszło do tego wyboru i swoją frustracją i niezgodą dzieli się ze swoimi słuchaczami za pomocą tekstów kolejnych utworów.
Podobnie więc jak w poprzednich piosenkach na płycie, także tutaj opowiada o hipokryzji, kłamliwości i niesprawiedliwych osądach, które Trump produkuje, którymi się dzieli z ludźmi. Neil wytyka mu nieustanne kłamstwa i stwierdza, że któregoś dnia nawet najbardziej zagorzali zwolennicy dostrzegą ten fałsz. Nie widzi w nim przywódcy, a oszusta, który przypadkiem dostał się na to miejsce.
W tekście utworu mówi o życiu jako zbiorze decyzji, których dokonujemy. To od nas zależy gdzie i jak będziemy żyć, to od nas zależy kim zostaniemy i, wreszcie, od nas zależy kto będzie nami rządził. Nie możemy się więc zgodzić na to, by ktoś taki jak Trump znajdował się na tak wysokiej pozycji. Trzeba walczyć o wolność, o tolerancję, o piękny i przyjazny świat, który powoli wypada nam z rąk.
Young mówi o miłości jako recepcie na wszelkie zło i niesprawiedliwość. Lekarstwo nieznane Trumpowi, który kieruje się tylko nienawiścią. Tak, jak chce oddzielić USA murem od Meksyku, tak murem oddziela siebie samego od innych ludzi.
Z ufnością i nadzieją patrzy jednak w przyszłość. Nie chce się bać, nie potrafi się poddać. Czuje i ma nadzieję na to, że jeszcze będzie dobrze, że ludzie zrozumieją jaki błąd popełnili. I że zmienią ten świat w lepsze miejsce.