Ninja Sex Party
Ninja Sex Party
Ninja Sex Party
Ninja Sex Party
Ninja Sex Party
Chłopaki z Ninja Sex Party biorą tutaj na swój celownik utwory opowiadające o epickich starciach rodem wyjętych z opowiadań fantasy. Rzecz jasna przerabiają nieco ten motyw na swoją modłę, przez co dostajemy tutaj naprawdę absurdalny kawałek opowiadający o tytułowej przerażającej morskiej bestii, krakenie. To straszliwe, legendarne monstrum jest gotowe siać grozę na rozkaz Sexbanga, gdy więc jego włości (bo najwyraźniej Danny jest królem?) zostają napadnięte przez demoniczną armię bez wahania autor korzysta ze swojej tajnej broni.
Okazuje się jednak, że kraken nie tylko jest machiną do zabijania – to też całkiem sympatyczny, zabawny i nieco gapowaty gość, który przy okazji niszczenia zastępów wroga z chęcią zrobi nam kanapkę, pośpiewa czy pożartuje. Myśląc o fantastyce często mamy przed oczami obraz pompatycznych, epickich walk, pełnych powagi i podniosłości. Sexbang i Ninja Brian z rozmysłem więc kpią z naszych wyobrażeń i trzeba przyznać, że wychodzi im to kapitalnie.