O.S.T.R.
O.S.T.R.
O.S.T.R.
O.S.T.R.
„Arenga” to kawałek, w którym O.S.T.R. ogłasza się „zbawcą hip-hopu”, gotów nieść ratunek temu gatunkowi. Jego zdaniem rap staje się karykaturą samego siebie, zabijany przez wykonawców absolutnie nie rozumiejących jego istoty, zmieniających muzykę w pustą zabawę, napychających sobie kieszenie i nie liczących się ze sztuką.
Adam nie zamierza bezczynnie patrzeć na to co się dzieje, chce wziąć sprawy w swoje ręce, pokazując wszystkim tym, którzy nie mają pojęcia o prawdziwym rapie o co chodzi w tej grze. Widzimy, że autor nie zamierza bawić się w półśrodki. Każdy, kto znajdzie się na jego celowniku może pożegnać się ze światem. Nie ma tutaj żadnej litości, Ostry traktuje swoją misję jak „wyrzucanie śmieci” i nie spocznie póki nie załatwi każdego, kto przyczynia się do niszczenia jego ukochanego rapu.
W świecie, w którym coraz więcej „artystów” staje się zwykłymi pustymi klonami, nawijającymi w kółko o tym samym, traktującymi muzykę tylko jako sposób na zdobycie kasy i sławy ludzie tacy jak Adam, „stara gwardia” pokazują że nie ma co stawiać jeszcze krzyżyka nad hip-hopem. Tam, gdzie zaczyna rządzić brak jakości takie perełki jak chociażby „Arenga” mają utrzymać nadzieję, że rap jeszcze nie umarł i daleko mu do grobu.