Tekst piosenki jest sprawozdaniem z podróży do Miami, którą artysta odbył... w swojej głowie. Całość rozegrała się przed jego operacją, chwilę po przyjęciu narkozy. W jego głowie stworzyły się magiczne obrazy będące niczym podróż do tego amerykańskiego raju.
Cały tekst utworu stanowi opowieść rapera o jego mentalnej podróży za ocean. Adam zdaje się rozliczać trochę ze swoim dotychczasowym życiem, marihuaną i szaleństwami, których brał udział. Jego wycieczka jest niemal realna, opowiada tak, jakby naprawdę relacjonował co mu się przytrafiło w podróży, co widział, gdzie był. O Miami jednak opowiada jako krainie, w której rządzi pieniądz, zabiegani ludzie zapominają o tym, co ważne, smutki topią w drogim alkoholu i wciągają nosem wraz z kokainą.
Poznajemy miejsce, które tylko na pierwszy rzut oka jest rajskie. Tak naprawdę to pełna fałszu i smutku kraina, w której ciężko znaleźć proste, codzienne przyjemności. O marihuanie raper mówi jako zawiniętej w bletkę minucie ulgi – ulgi od cierpienia, smutków i problemów. Stany Zjednoczone zaś stają się symbolem ogłupienia, społeczeństwa, które swoje życie zamieniło w reklamę, zatracając jednocześnie poczucie sensu
