Otsochodzi
Gruby Mielzky
Otsochodzi
Otsochodzi
Otsochodzi
Otsochodzi jest świadom tego, jak wiele hejtu wywołują artyści tacy jak on. Gdy ktoś osiąga sukces, musi liczyć się z niechęcią części otoczenia – żyjemy w świecie zawistników, pełnych zazdrości i nienawiści wobec tych, którym powodzi się lepiej od nich.
Poprzez „Tydzień” autor chce jasno dać do zrozumienia, że nie interesuje go to, co mówią o nim inni. Nie uważa, że powinien przepraszać za to, jak dobrze mu się żyje. Do sukcesu doszedł dzięki ciężkiej pracy, nie widzi więc niczego złego w tym, że korzysta z tego, co zdobył. Ma kasę, może sobie pozwolić na luksus, na wygodną codzienność i nie będzie się nikomu z tego tłumaczył. Nie rozumie jednak całej tej nagonki na ludzi, którzy osiągnęli sukces. To, co dla niego jest szczęściem, dowodem na to że ciężka praca i determinacja potrafią się opłacić, dla innych jest powodem do nienawiści.
Miłosz chciałby, by świat zrozumiał, że sukces drugiego człowieka to coś, co powinno inspirować, a nie oburzać. Nie robi sobie jednak zbytnich nadziei, że ludzie sobie to uświadomią – hejt tak był, jak jest i będzie i niewiele raczej da się z tym zrobić, poza po prostu ignorowaniem go i nie przejmowaniem się głosami krytyki.