Paluch
Paluch
Paluch
Paluch
Tytułowym kościołem dla Palucha jest rap, rzecz dla niego święta i jedyna droga życiowa, jaką uważa za słuszną. „Mój Kościół” to komentarz dotyczący współczesnej rzeczywistości, w której chaos i fałsz są na porządku dzielnym, a normalność jest czymś dawno zapomnianym i abstrakcyjnym.
Na każdym kroku autor spotyka się z nienawiścią, arogancją i egoizmem, wszyscy wokół próbują się nawzajem wykorzystywać, budować między sobą mury, oczerniać drugiego człowieka i idąc po trupach do swoich celów. On jednak nie ma zamiaru brać udziału w tym cyrku – ma swoje miejsce na świecie, swoją „świątynię”, muzykę, która jego zdaniem jest środkiem poprzez który ludzie mogą się łączyć, nie dzielić. Zrzesza wokół siebie swoich fanów, ludzi jemu podobnych, rozumiejących jego przesłanie i wyciągających z niego coś dla siebie.
Tutaj panuje zgoda, w przeciwieństwie do tego, co dzieje się poza tym „kościołem”. Tak właśnie Paluch wyobraża sobie „dobrą” religię, jako drogę do budowania mostów, a nie palenia ich, jako sposób na przekazywanie pozytywnej energii, a nie tylko niszczenie wszystkiego, co inne.