Bohaterem „Even Flow” jest bezdomny, którego bolesne doświadczenia oraz zmagania z trudnym losem opisuje w mocnych słowach Eddie Vedder. Na cierpienie postaci składają się nie tylko czynniki materialne, takie jak „poduszka z cementu” i brak domu. Najprawdopodobniej mężczyzna doznał uszczerbku na zdrowiu psychicznym; odgania myśli, które „nadlatują jako motyle”, nie potrafi czytać, a kiedy się uśmiecha, wygląda jak szaleniec. Z niezrozumiałych przyczyn modli się do siły wyższej, chociaż ta nigdy nie okazała mu łaski.
Mimo wszystko Vedder pozostawia miejsce na nadzieję, śpiewając o życiu, które kiedyś zacznie się na nowo. Nie wiemy, czy wokalista ma na myśli poprawę doczesnego losu, odejście do lepszego świata po śmierci, a może – jak chcą niektórzy – reinkarnację.
Tytułowy „spokojny przypływ” może być rozumiany jako próba osiągnięcia pełnej równowagi umysłu, postawionej w opozycji do rozchwianych myśli człowieka przygniecionego nieszczęściem lub szaleństwem.