[Zwrotka 1]
Jeśli coś spieprzysz, często nie ma drugiej szansy
Pieprzysz dwie dziewczyny naraz, jedną traktujesz poważnie
Poważnie? Tak mówiłeś śmigając z zaręczynowym
Odpicowany w chuj, gotów jej serce zdobyć
Z tą drugą chciałeś pobyć tylko kilka razy jasne
Masz słabość dla tych gwiazdek lubisz zakazaną randkę
Teraz kleisz gadkę wiem to sprawa przykra
Bo wszystko spierdoliłeś, bo sprawa się rypła
Wjeżdża szloch, są wyzwiska, ona bezsilnie się ciska
I powiedz dlaczego znowu wyzwiska
Tamtej wyrzuca od kurwiska, Tobie od bydlaka
Zepchnąć szmacisko z urwiska a Tobie obciąć ptaka
Chciałaby wprowadzić słowo w czyn choćby od zaraz
Lecz jedynie, co potrafi to nie przestawać płakać
Sorry, chujowo wyszło, w temacie wszystko
Bardzo odległą planetą ta ich świetlana przyszłość
Wynoś się, wyjdź stąd, niech Cię więcej nie widzę
I tak bardzo nienawidzę, kiedyś się wyliżę z ran
Tobie życzę, żebyś kiedyś został jak ten palec sam
Tobie życzę jak najgorzej, jesteś prostak i cham
Teraz wypierdalaj do niej po fetysze i dodatki
Drugiej szansy nie otrzymasz od dumnej przyszłej matki...
[Refren]
Druga szansa, druga może jednak się uda?
Zawiodłeś zaufanie nie ma po co durnia strugać
Nie ma drugiej szansy może w końcu to skumasz
Że grać fair to coś więcej niż małolacki ubaw
[Zwrotka 2]
Ziomki od małolata, nie przelewało się w chatach
Nawet na CD pirata robili zrzutę dla brata
Brat broni brata to sztama choć inny ojciec i matka
Oni jak bracia boiska, osiedla razem po klatkach
Tutaj każda sąsiadka wiedziała o nich zbyt wiele
Lecz wszystkie zgodnie klepały, że to dwaj przyjaciele
Czasu w nadmiarze, wagary, wiadomo jointy, browary
Do tego drobne kradzieże, osiedlowy wandalizm
Zdolne chłopaki do draki, do nauki leniwi
Na szmalec chciwi, nie dziwi gdy nie znasz wygód, prawdziwi
Poszukiwacze kłopotów, chociaż pragnęli przygód
To każdą ucieczkę z domu tłumaczyli jak wygłup
Jeden w liceum, ten drugi nigdzie nie poszedł, zlał temat
Teraz widują się rzadziej, tylko siema i siema
Ten pierwszy musi zakuwać, bo starzy stosują sankcję
Drugi się śmieje, powtarza chciałeś, masze edukację
Wieczne solo, wakacje, poznałby jakąś paczkę
Ten dureń chyba mnie zdradził, wbił kutasa, no jasne
W bani ma chore akcje i podkurwiony na maxa
Gdyby chciał, też by zdawał te jego studia, porażka
[Refren]
Druga szansa, druga może jednak się uda?
Zawiodłeś zaufanie nie ma po co durnia strugać
Nie ma drugiej szansy może w końcu to skumasz
Że grać fair to coś więcej niż małolacki ubaw
[Zwrotka 3]
Pierwszy tłumaczy, że szansa na dobry but to ten papier
A drugi przelicza papier, wciąż w osiedlowym klimacie
Z prawem na bakier, a skarpeta prywatnym bankiem
Pierwszy zrobił licencjat, chwali się nowym mieszkankiem
Wreszcie się zeszli, gadają, parapetówa, są kreski
A więc tak żyją lepsi, ziomek kwadrat niekiepski
I przybywają laseczki, oczywiste, że Laura
Podoba im się obojgu, choć tylko jeden ma farta
Nad ranem szczęśliwy, student pożegnał pijany tłumek
Rygluje drzwi i zaczyna z Laurą odbywać stosunek
Ach ten kurewski gatunek, szybko gotuje się drugi
Skurwiel ma laskę, mieszkanie, robotę, ja tylko długi
Zrobię mu kwadrat, zasłużył, niech się poczuje jak gówno
Skoro tak mnie traktuje, pierdolę, zrobię to jutro
Przecież zasłużył jebany, spiknął się z moją dupą
Na wyrównanie szans drugi czekał zbyt długo
Jak postanowił tak zrobił, pierwszy zgłosił włamanie
A szkieły zabezpieczyły przeczesane mieszkanie
Do tego zabezpieczyli wystarczająco towaru
Żeby nasz numer jeden nie mógł udźwignąć ciężaru
Na przesłuchaniu w zaparte powtarzał, że to nie jego
Problem w tym, że psy miały zeznania tego drugiego
Minęli się z 5 lat temu jakoś w centrum na jesień
Drugi kiwnął pierwszemu a ten go zmroził spojrzeniem...
[Refren]
Druga szansa, druga może jednak się uda?
Zawiodłeś zaufanie nie ma po co durnia strugać
Nie ma drugiej szansy może w końcu to skumasz
Że grać fair to coś więcej niż małolacki ubaw
[]