[Zwrotka 1]
Idę przez ciemny i zadymiony klub
Klimat jak rodem z "Art Brut", kogoś bar zmógł
Smród wydawanych stów, mam, luz już, nie przyszedłem tu kupować róż przecież
Dwie sprawy - seks, dragi, dziwna sprawa, kiedyś by nas nie wpuszczali tutaj, yo
Ktoś szarpie się z ochroniarzami, wbite w to - ważne, że mnie nie poznali
Raz, dwa, trzy, cztery, liczę kroki, zakręty
Muszę mieć awaryjne jak będę wymięty
Wychodząc na pewno się natknę na przybłędy (tak, tak, tak)
Robić selfie chcą, pstryka flesz i szok
Nie, nie palę jointa ale spalę stąd parę wrot, yo
[Zwrotka 2]
Przycięli mnie, bo kto pije wodę, a nie przyjechał samochodem
Chwila, moment, tylko się obejrzę, już pod nogami kłodę mam
Wracam sam, bo to nie mój klimat, kaptur na łeb, ale znowu się zaczyna
Zanim dojdę do drzwi łapie mnie twoja dziewczyna
I pyta czy zdjęcie to nie problem, "dawaj strzelaj" i zawijam
Wychodzę z kina, czasami rozkminiam, że to miasto mnie zabija
Zamawiam cierpa, teraz parę minut jak godzina
I podjeżdża rozjebana Skodzina
Skądinąd, dotąd, gdzieś tam, znowu jakaś gadka się przewija
Liczyłem na chwilę ciszy, ale wyskoczył z tekstem: "Pan coś nawija?"
Dwunastu gniewnych w bramie, a ja muszę na sklep
Fart, się okazało, że słuchają też mnie
I mniej nie więcej - ktoś zajebał babci rentę
A w rękawie tyle prochu co Oetker
Ja z nimi kosa na stałe, zgubili ogładę jak większość
Niby dzieci, a już dziadki (?)
Zbiegali na piętro, potem pod blok
Wydzierając pizdę: "Przyłuc, musisz to popchnąć"
Wyszedłem do sklepu po wódkę i wódkę
Pani kasjerka chce podpis, oh shit
Liczyłem, że zapomni, pa jak jej dmuchnę
Widzę pod murkiem wariatów, w chuj mieli tematów
No miało się zamiar pogrążyć
Też kurwa nie potrafiłem usiedzieć, jaki finał to ci opowie Stemplowski
Jakie plotki, jakie plotki? Tanie plotki - takie plotki dementuję
Expecto Patronum, kurwy, dementor pięknie zmroził drina, ja pięknie dziękuję
Mamy w chuju cały rap, w małym palcu cały rap
One też kucały tam, chciały z nami
Miały w koło zjechać świat, bo to dla nich cały świat
Ale nie ma żony, tam są kurwami
Jak wjeżdża ten van, możesz być pewny, że będzie po bandzie
Po nitce do kłębka i rzucamy w sieć, przekażcie Ariadnie, yo
Skazali nas wszystkich na śmierć, a to czy ten wyrok zapadnie
Czytaj z moich źrenic, już nigdy nic nie będzie jak dawniej