[Intro]
Mózg uwikłany w dwa stany
[Verse 1]
Bywa zielona, bywa brązowa
Bywa pomarańczowa, bywa też fioletowa;
Sucha lub wilgotna, przemycona lub krajowa; będzie wędrować dopóty dopóki
Będą hodować;
Dla mnie to typowa zajawa osiedlowa;
Nabywam choć często skurczona stopa finansowa; używam, bo to stara, klawa
Dymna metoda
Na relaks, więc powielam go, do niej oda szkoda, że posiadanie źdźbła
Potrafi zestresować;
A panująca moda, ba, wyłącznie frustrować
Minus i plus w tym, że nie chcą zalegalizować; twierdzą, że to masowa
Zaraza młodzieżowa
Nie bronie negować, choć uwielbiam konsumować, jednak wszelką repetę radzę
Lepiej dobrze schować;
Ustawa żenadą, przegięciem kara tak surowa, pierdel lub wyrok w zawiasach;
Gratis przymusowa, terapia odwykowa, choć osoba w sumie zdrowa; nie
Niucham, nie bucham syfu, nie zaczne sie szprycować
Kumam, że sobie i bliskim łatwo życie zrujnować; rynsztok mi nie grozi
Więc pozbaw się obaw
Po czym swe należycie do ładu doprowadź
[Hook]
Przez gramy, gramy, mózg uwikłany w dwa stany
Czas powoli staje, dopóki blant płonie
Pale, gdy mam ochote, nałóg kontrolowany
To nie znaczy,że tak zwany stan trzeźwości unikany
[Verse 2]
Zapodajka nie dla laika, a to poręczenie na to, w twoich uszach gości
Codzienności komentator, pojara to płuc lokator, gdy rusza maraton
Jak gladiator trzymam fason, bom nie kruchy amator
Nie przejawiam skłonności do urządzania sobie katorg
Pierdol co o mnie słyszałeś, nie poznałeś za to
Jam dobry chłopak pokryty tanią szatą
Lecz nie szmatą, żaden palant, czy przybity matoł, dwa cztery na barach;
Jaram i mi nie odpierdala, odpalam w zakamarach, bo tajny aparat
Bada, ustala, działa płatna telefoniada
Skrada się, żeruje na kablach, którym nadal gada; ja sprawdzam pole
Trzeba to czekam cierpliwie
By wykiwać sfore, nie zatrzymac się na minie; rymy realistycznym kinem
Nie komicznym festynem
Trudni sie zbytem, masz rynek, sprawy poukładaj, bo bałagan wzmaga
Zbliżający się huragan; kłopotów nie ignoruj, możesz pana nie ubłagać;
Jak tragarz, taszcz przyjaciela na bagaż;
Aha - przy transferach musi sie zgadzac waga
[Hook]
[Verse 3]
Nie nakłaniam do spróbowania i bakania
Masz opory wesprzyj wzory do naśladowania
Dla skorych głupców zgubą, pomostem do ćpania, wchłaniam dużo, ale nie mam
Sie za narkomana;
To używka, jak wyroby tytoniowe, kawa
Czy alkohol, który niektórych przyprawia o pawia, zielarska
Niekonwencjonalna moc wręcz ją rozsławia;
Więc zamawiam, uprawiam odmienny sport; wchodzę w krąg, unosi się łuna i
Przyjemny swąd
Widmo czy krąg jest git nasz port to miejski fort;
Jak nas znasz, weź sie włącz, nikt stąd pojary nie ciuła, jak żeś sęp paszoł won, tu dominuje spóła
Króluje wciąż, gruda do skuna, filtr, bibuła
Kto preferuje ubaw kontynuuje rytuał
Fifa to standart, z wiadra awangarda
Drewaniaki i wodniaki wypośrodkowana ranga, dobre imie szarga utopijne
Postrzeganie
Palącej społeczności, jako na klęskę skazanej;
Nie staje w bramie, by cie okraść, spuścić lanie, kiedy człowieku na mnie
Krzywo patrzeć przestaniesz ?
Nie ja wciskam kaban, czy wszczynam raban
Chce spokoju, nie bojkotu, ten tekst to nie parawan;
Koncentruje sie jak szaman, kontempluje w ramach
Porzucenia, zaperzenia, powstrzymania ubliżania ...