Richard Ashcroft
Richard Ashcroft
Richard Ashcroft
Richard Ashcroft
Richard Ashcroft
Richard Ashcroft występuje tutaj jako ktoś, kto od dawna zmaga się z trudami życia i – przynajmniej do tej pory – zwykle przegrywał tę walkę. Jest człowiekiem przygniecionym bliżej nieokreślonymi problemami i mogłoby się wydawać, że nie ma już dla niego nadziei. Przez długi czas „podróżował po korytarzach niezadowolenia” i nie miał bratniej duszy, która byłaby w stanie go wesprzeć („w samotności szukam prawdy”). Otaczający go świat wydaje się „przerażający”. W chwilach rezygnacji artysta stwierdza, że „nic nigdy nie idzie tak, jak powinno”.
W pewnym momencie uświadamia sobie jednak, że czas wyjść na przeciw problemom, które łamały go do tej pory i z pełną determinacją oraz pewnością siebie spróbować je przezwyciężyć. Decyduje „wyjść z ukrycia” i „ruszyć naprzód”; „przełamać noc” (smutek, desperację) „kolorem” (nadzieją).
Warto zwrócić uwagę na fakt, że mówiąc o „pójściu naprzód” Ashcroft cały czas używa liczby pojedynczej – za wyjątkiem ostatniej linijki tekstu, gdzie deklaruje „czas żebyśmy poszli naprzód”. Nie chodzi zatem wyłącznie o jego samego; chce poprowadzić za sobą jeszcze inną, bliską osobę – a może zwraca się do słuchaczy, którzy również zmagają się z problemami i powinni „przełamać noc kolorem”?