Rihanna
Rihanna
Rihanna
Przy swoim najnowszym albumie, Rihanna stawia sobie wyzwanie stania się prawdziwą, pełnoprawną artystką. Sama pisze i produkuje swoją muzykę. I tak jest w przypadku tego utworu. W tekście tej piosenki, zwraca się bezpośrednio do jakiejś osoby. Człowieka, który próbował ją w czymś ograniczać. Może śpiewać tutaj o toskycznym związku, niszczącej relacji.
Niekoniecznie musi być tu mowa o związku romantycznym. Pojawiają się głosy, że Riri śpiewa tu o swoim kontrakcie z Def Jamem, który obowiązywał na nagranie sześciu albumów. Taka intepretacja pasowałaby do kilku, użytych w piosence, metafor. Po pierwsze, Rihanna mówi tutaj, że wróciła z Nibylandii, w której, jak wiadomo, nigdy się nie dorasta. Być może umowa z Jamem była dla niej ograniczająca. Czuła, że się nie rozwija, stoi w miejscu. Teraz, kiedy kontrakt wygasł, nareszcie wraca i może zacząć dorastać.
W refrenie Rihanna prosi kogoś o szacunek, pyta, czy ktoś zacznie ją kiedyś szanować. To najprawdopodobniej znów wzrot w stronę zawodową. Artystka może mówić tutaj do producenta jej muzyki, który - jej zdaniem - traktował ją jak dziecko - niedojrzałe i rozkapryszone. Tymczasem ona chce się rozwijać bez narzucanych przez niego ograniczeń. Daj mi wzrosnąć, prosi w tekście piosenki.