Shinedown
Shinedown
Shinedown
Po wszystkich trudnościach z jakimi postać, której losy śledzimy na „ATTENTION ATTENTION” musiała się wcześniej zmagać tutaj w końcu przychodzi pora na przełom. „Creatures” przedstawia nam moment, w którym bohater w końcu bierze się w garść, spycha dręczące go demony na drugi plan i uświadamia sobie, że jest w stanie podnieść się z kolan i w końcu naprawdę zmienić swoje życie.
Człowiek opisywany przez Smitha w końcu uczy się tutaj tego, że jest w stanie zaakceptować siebie takiego, jakim jest, że nie stanowi tylko sumy swoich wad i słabości, ale jest czymś znacznie więcej. Nie musi nienawidzić siebie, mieć do siebie pretensji za każdą porażkę. Zaczyna dostrzegać, że ma w sobie znacznie więcej siły, niż wcześniej się spodziewał. Może i jest w pewnym stopniu zależny od swoich nawyków, ale nie znaczy to że nie może ich modyfikować, tworzyć nowych, lepszych schematów.
Wcześniej czuł, że zmiana jest niemożliwa. Teraz jednak rozumie, że tak jak wcześniej powtarzał tylko swoje błędy, tak jest w stanie pracować nad tymi pozytywnymi reakcjami wobec życia. Nie zamierza się już więcej tłumaczyć ze swoich błędów nikomu i niczemu. Po raz pierwszy od samego początku płyty ten człowiek czuje się wreszcie wolny.