[Zwrotka 1]
Co słychać na osiedlu? o to wciąż pytam chłopaków
I tych z ulicy wraków, wolnych degeneratów
Zaniedbane młode matki, niechciane dzieci z pod klatki
Nie stroniące od wpadki, zwariowane sąsiadki
Młodzież okoliczną, te uczącą się - nierobów
I tych co utrzymują swe rodziny - dzięki Bogu
Do domów, nikomu z nas tu nie jest spieszno
Słońce w zenicie, powiew wiatru, oto piękno
Bo niejedną piękną każdy z nas w sercu nosi
Trudy codziennego życia, problemy z klasą znosi
I cieszę się tym życiem, każdą jego wolną chwilą
Udowadniając debilom, że pieniądz żadną siłą
Więcej miłości, mieć przy sobie kilka osób
Wtedy bezkolizyjnie zniesiesz nieprzychylność losu
I to jest właśnie sposób, by godnie żyć w betonie
Duma, radość, miłość - w górę ręce gamonie
Nikt nie utonie w tym bagnie, nawet na dnie
Tli się nadzieja, ja to wiem tego nie zgadłem
Więcej optymizmu, pomimo dydaktyzmu
Który serwuje góra, tak, to mowa o szczurach
A ty przetrwaj w tych murach jak ja, to nie bzdura
Zwycięży prawda choć bolesna jak komuna
[Refren]
Prawda zwycięży - zwycięży prawda
Prawda jest naga, prawdą odwaga
Ludziom pomagać, dać z siebie wszystko
Nie zawieść bliskich, oto motto na przyszłość
[Zwrotka 2]
Dozwolone wszystkie chwyty zdobyć szczyty jak Kossity
Często się zamartwiam, ale w bojach wsza obyty
I choć zawiodłem wielu, nadal słyszę - przyjacielu
Nadal do celu z wierną sobie ekipą
Raczej Maybach niż Tico, ale to nie istotne
Bo prawda to prawda, a nonsens to nonsens
Z dala od kłopotów, prowokacji, farmazonu
Tylko rap nagrywać - żyć, już do końca - ludziom pomóc
Całkiem oficjalnie, nie jak kiedyś po kryjomu
Seks, dragi, rap - trzy elementy gnoju
Co ty chcesz wiedzieć? mam coś więcej powiedzieć?
Od rzeczy nie gadam, więc problemu z tym nie będzie
Lecz czy mogę ci ufać? to pytanie do ciebie
Chcesz mnie wysterować, to ja wysteruję ciebie
Doping naturalny, ty mnie pytasz o nienawiść
Tak często bywam zły, świata nie zdołam naprawić
Zrozumiesz to dopiero wtedy, gdy wykrzykniesz - przestań
Już na własnej skórze czujesz - to blokowa agresja
(To blokowa agresja...)
[Refren]
[Zwrotka 3]
Ta prawda bywa żalem, a nierzadko też skandalem
Kontrowersja ku chwale, mej ojczyzny tu gdzie stale
Jestem w tych miejscach, mój dom, cała reszta
By pamięć nie odeszła w nieznane, tam gdzie mieszka
Zbyt wielu przegranych, już do końca tam zostaną
Stracili swoją szansę na wielką wygraną
A ja pluję na to wszystko, nie dam z siebie zrobić miazgi
Czy prawo istnieje? nie troszczę się o drobiazgi
Ten kawałek nie pastisz, nie dla korzyści
Niech będą przeklęci jebani oportuniści
Z dala od fikcji, często piszę w afekcie
Wkładam w to serce, z premedytacją, częściej
A wy to bierzcie, prawda jest dobrze znana
Dla mej drużyny blamaż? opcja nie wskazana
Tu wiary trzeba, selavi, tak to idzie
Raz dno, raz na szczycie, '97, pener, życie
Te prawdę słyszycie i to nie po raz pierwszy
Wciąż będę pieprzył jak ciężko jest tych wierszy
Szybko nie zapomnisz, bądźcie spokojni
Nadzieja jest w nas, nie prędko ktoś nas zastąpi
[Refren]