"Then The Morning Comes" opisuje, jak dla członków Smash Head wygląda życie w drodze. Napisany zaraz po pierwszej trasie koncertowej, utwór ten przedstawia nam, jak szalony jest świat profesjonalnych muzyków. To praktycznie jedna wielka, niekończąca się impreza, podczas której leją się litry alkoholu, a ludzie zachowują się co najmniej nieodpowiedzialnie, żeby nie powiedzieć wręcz głupio.
Taka codzienność może być dla niektórych spełnieniem marzeń, ale warto pamiętać o tym, że nie wygląda to tak kolorowo, jakby się wydawało. W końcu nieustanne picie i imprezowanie prędzej czy później wycieńczy nasz organizm, a wtedy nie będzie już nam tak przyjemnie. Steve przyznaje, że jest coś strasznego w tym, że nieważne, jak bardzo szalony był poprzedni dzień, kolejny będzie taki sam, o ile nie jeszcze bardziej przegięty.
Jeżeli nie odnajdzie się w tym jakiejś równowagi, sposobu by nie rozwalić sobie organizmu w parę lat, to cóż, krzyżyk na drogę. Prawda jest taka, że jakkolwiek życie w trasie pełne jest niebezpieczeństw i wymaga silnego charakteru, to jednak jest w nim coś niezwykle pociągającego, przez co trudno jest nie ulec jego magii. Trzeba jednak umieć zachować jakiś umiar, jeżeli nie chce się szybko pożałować swoich decyzji.
