Kolejny utwór w wykonaniu Mastera P, który - podobnie jak wcześniej Solange, mówi tu o konieczności dbania o siebie, o swoje korzenie, dobre samopoczucie. Raper podkreśla tu, jak ważne jest to, by być dla siebie dobrym, by czule odnosić się do samego siebie.
Mężczyzna już na początku tekstu mówi, że chce opowiedzieć swoją historię. Historię wielkiego sukcesu, która rozpoczęła się od biednego startu. Master P czuje, że nadszedł moment by szczerze opowiedzieć o swoim życiu i o trudach, które musiał przejść na drodze do tego, co dzisiaj ma.
Żyjemy w świecie, któremu daleko od ideału, stwierdza artysta. I wie, jak wiele trzeba czasem poświęcić by spełnić swoje marzenia. On wszystkich tych problemów doświadczył na własnej skórze. Mówi o ideałach, którymi się kieruje i swojej wierze w Boga, który jako jedyny może go osądzać. Nie przejmuje się oskarżeniami ludzi, którzy w ogóle go nie znają i nie wiedzą przez co musiał przejść by być tym, kim jest dzisiaj.
Mówi o ludzkiej potrzebie stawiania innych na piedestale, o potrzebie autorytetu, posiadania idoli. Niektórych ludzi sprowadzamy do roli bóstw, stwierdza. Zapominając, że to ludzie tacy, jak my - ze swoimi problemami, bolączkami, kłopotami. I choć białym i bogatym łatwiej jest osiągnąć sukces, to czarnoskórzy i ubodzy ludzie też mają szansę spełnić swoje sny. Potrzeba im jednak więcej cierpliwości, więcej ciężkiej pracy i wytrwałości.
