Zburz to młotem
Wpakuj mocno, ołowiny strzał w Twojego zabójcę nastroju
Wybierz swą truciznę, napij się
I łyknij pigułkę, ściągnij nas w dół
Rozwal imprezę, jakby to nic nie znaczyło
Rozwal w pył i padnij, rozwalona perkusja
Gdybym mógł, wymieniłbym to wszystko na automator
Zbliża się
Och, znów to robisz
Znów to robisz, niszczycielu
Och, znów to robisz
Znów to robisz, niszczycielu
Kosmiczny frajer, krzykacz o cuchnącym oddechu
Robo-gówno o kiepskim wyczuciu czasu, jesteś wielkim kłamcą
Przesterowanie, dziura w ziemi
Na Twojej chujowej autostradzie, z podbitym okiem
Rozmywający filtr, pusta głowa się buja
Zrób sobie wycieczkę, weź się w garść zanim wpadniesz w kłopoty
I dziwisz się dlaczego mówią na Ciebie niszczyciel-szczyciel
Stereo
Och, znów to robisz
Znów to robisz, niszczycielu
To znów wraca
Och, znów to robisz
Znów to robisz, niszczycielu
Och, znów to robisz
Znów to robisz, niszczycielu
To znów wraca
Och, znów to robisz
Znów to robisz, niszczycielu
Och, znów to robisz
Znów to robisz, niszczycielu
To znów wraca
Och, znów to robisz
Znów to robisz, niszczycielu
Zburz to młotem
Wpakuj mocno, ołowiny strzał w Twojego zabójcę nastroju
Wybierz swą truciznę, napij się
I łyknij pigułkę, ściągnij nas w dół