Strachy na Lachy
Strachy na Lachy
Strachy na Lachy
Strachy na Lachy
Strachy na Lachy
Silnie autobiograficzny utwór, w którym Grabarz rozlicza się z samym sobą, ale również z negatywnymi aspektami otaczającego świata.
Artysta nie waha się wypowiedzieć gorzkich słów o sobie samym – jest tym, który śpiewa „złe piosenki” o „złej miłości” i „złym systemie”. Niszczony przez swoją ojczyznę, równocześnie darzy ją sympatią i nie chce jej opuścić – jak przyznaje, z Polską łączy go Syndrom Sztokholski.
Poprzez słowa „ty ciągle i wciąż masz mi za złe, że już nie mieszkam w Punk Rock City” Grabarz nawiązuje z kolei do korzeni własnej twórczości oraz faktu, że w późniejszym czasie przeszedł (przynajmniej jedną nogą) do muzycznego mainstreamu.
W tekście znajdziemy nawiązanie do sceny otwierającej „Mistrza i Małgorzatę”. Grabarz śpiewa o „tramwaju na Patriarszych Prudach” moskiewskim skwerze, gdzie Michaił Aleksandrowicz Berlioz oraz Iwan Bezdomny spotykali Szatana (Wolanda). Wkrótce potem Berlioz zginął pod kołami przejeżdżającego tramwaju.
Przez wersy piosenki przewijają się postaci ze świata polityki – John F. Kennedy („Dzisiaj w mej głowie zabili mi Kennedy'ego, jest 23 listopad” – chodzi o dzień po zamordowaniu prezydenta USA, który zginął 22 listopada), Olof Palme (premier Szwecji w latach 1969 – 1976, przewodniczący Szwedzkiej Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej, podobnie jak JFK stracił życie w zamachu) oraz Jacek Kuroń, o którym Grabarz powiedział, że „pozwalał mu zrozumieć świat”.
W odniesieniu do refrenu, warto przytoczyć wypowiedź Grabarza, która padła w rozmowie z Onetem:
„Są momenty, że czuję się chory na wszystko. Kiedy za bardzo wczuwam się w rolę i wchodzę we wszystkie problemy, które dotyczą naszego społeczeństwa. Nie sposób nie być wtedy chorym na wszystko”.