Deryck Whibley stwierdził na Facebooku: "Nigdy nie chciałem napisać tej piosenki, to po prostu ze mnie wyszło. Początkowo próbowałem z tym walczyć, ale nie mogłem tego powstrzymać. Mogłem powiedzieć, że pisałem o moim tacie, którego nigdy nie spotkałem. To temat, o którym tak naprawdę nie myślę, ani o to nie dbam. Szczerze mówiąc nigdy mi to nie przeszkadzało. Nigdy mnie to nie niepokoiło, ponieważ moja mama była taka wspaniała i mam z nią świetny kontakt. Była i jest niezwykle silna jako samotna matka przez całe moje życie, nigdy nie musiałem myśleć o moim ojcu. Okazało się to dla mnie bardzo osobistą piosenką i mam nadzieję, że Ci się spodoba."
Utwór to ballada gdzie słychać głównie fortepian. Mówi o tym, jak ojciec Derycka "Nigdy tam" nie było przez całe życie - w domyśle "tam" oznaczać ma życie wokalisty. Obwinia go za to, że sprawił, że dorastał w zepsutym domu, nawet gdy jego matka zawsze o niego dbała i nie dawała mu odczuć "niepełnej rodziny", fakt, że nigdy nie spotkał swojego ojca, zawsze go niepokoił. W utworze artysta komentuje, jak nigdy go nie spotkał, ale dorósł i zaakceptował fakt, że może nigdy ojca nie spotka, nie będzie miał możliwości poznania go.
Podmiot mówiący w utworze zaakceptował fakt, że ojciec nigdy nie był obecny w jego życiu, a nawet nie chciał się w nim znaleźć. Mężczyzna stwierdza, że chciałby poznać ojca jedynie po to, aby móc mu powiedzieć, że z perspektywy czasu rozumie to co zrobił i wybacza mu, nie wini go, nie trzyma urazy.
