"2031" to muzyczna próba spojrzenia w przyszłość, wyobrażenia sobie tego, jak będzie wyglądało życie za 5, 10, 15 lat. W tekście utworu Taco wciela się w samego siebie z przyszłości. Przeżywa kolejne lata i, z roku na rok, jest coraz mniej ceniony, coraz mniej popularny, coraz mniej kochany.
Narrator widzi w sobie upadłego gwiazdora, po którym niewiele w świecie zostało. Jeszcze niedawno wyprzedawał trasy koncertowe, jego utworu były numerami 1 na listach przebojów. Dziś jest cieniem dawnego siebie i musi martwić się o pieniądze, o to, jak je zarobi i na co przeznaczy.
Mija czas, wraz z nim przemija sława Taco. Jest coraz starszy i coraz słabiej radzi sobie w biznesie. W tekście tego utworu niejako przewiduje to, jak może wyglądać jego świat w przyszłości. Wie, że sława nie jest wieczna, ma świadomość tego, że kiedyś popularność jego muzyki przeminie. "Upłynęło tyle lat, nie pamięta o mnie świat", powtarza w refrenie piosenki. Piosenki, która w gorzki sposób rozprawia się z celebryckim dążeniem do nieśmiertelności.
2031 to rok, w którym wszystko całkiem na runąć. Z drogiego auta Filip przesiada się znów do tramwaju. Ludzie go nie rozpoznają, nikt nie prosi o zdjęcie, o autograf. Jest anonimowy dla świata, który jeszcze niedawno składał mu hołd.
