Kolejny na tej płycie utwór, w którym Taco opowiada o swoim życiu w hotelu Marmur. Mówi o swoich przygodach, życiowych doświadczeniach, które kształtują go jako człowieka. Wie, jak bardzo się zmienił, jak dorósł jako człowiek. Nie jest już dzieciakiem, wie, czego chce i realizuje swoje marzenia. Wyzwolił się od uporczywych myśli, które zatruwały mu życie - jego głowa nie jest już celą dla umysłu.
W tekście piosenki opowiada o jednym, spędzonym w hotelu dniu. Mierzy się z poważnym kacem, który jest efektem wczorajszej imprezy. Zalewa go jednak mocną kawa, która stawia na nogi. I siada do pracy - tworzy muzykę, którą kocha i która jest jego pasją i wyzwoleniem.
Dzisiaj wszystko dobrze mu idzie, dzisiaj świat wygląda dużo lepiej niż kiedyś. Cieszy się tym, kim jest i tym, co kocha. Spełnia się zawodowo, tworzy muzykę, która jest przecież sensem jego życia.
Tekst tej piosenki staje się pretekstem do opowieści o marzeniach i ambicjach twórcy. Mówi o tym, czego się nauczył jako człowiek. Teraz już wie, co jest naprawdę ważne.
