Tekst piosenki zabiera słuchaczy zespołu w zbuntowany i szalony świat artystów, w którym czekolada stanowi eufemistyczne określenie marichuany. Matty Healy mówi o piosence, że to opowieść o relacji między zespołem a grupą rządzącą miastaczkiem, w którym żyli. Palenie jointów było jedyną rozrywką, która pozwalałą im oderwać się od szarej rzeczywistości. - To list miłosny do nudy, ograniczonych możliwości wyrażania siebie i chęci ucieczki z miejsca, w którym się urodziłeś - mówi Healy.
Piosenka stanowi przyczynek do tej rozbudowanej, życiowej opowieści, którą snują członkowie zespołu. W tekście uzewnętrzniają swój bunt przeciwko skostniałym strukturom społeczny, niewiele wartym pseudoautorytetom, które oczekują od nich bezwzlgędnego posłuszeństwa. Także tytułowa czekolada, czyli marichuana, stanowi element tego buntu - palimy bo mamy dość tego, że nie powinniśmy palić. Odwrócenie wartości ma być sposobem na walkę z nudą i sztucznością.
Podkreślają raz za razem, że "nigdy tego nie rzucą" - bo to właśnie z tym buntowniczym paleniu odnajdują sposób na przeciwstawienie się stereotypizacji, nudzie, ograniczeniu - wszystkiemu temu, czego oczekuje od nich starsze pokolenie. To buntowniczy hymn ku wolności.