Niebo ciemne niczym węgiel
To kolejny smętny dzień w centrum
Lecz na końcu mojej trzydziesto-metrowej smyczy
Czeka mój mały przyjaciel, Quiche
Quiche La Pudel jej na imię
I ma ona niezły ubaw
W kiepski dzień jest nam najlepiej
Quiche, Quiche Lorraine
Quiche, Quiche Lorraine
Quiche, Quiche Lorraine
Codziennie zabieram ją na spacer, o tak
Biga dokoła, drze się, szczeka, o tak
Bo jest dobrym psiakiem
Jest słodką, słodką, słodką psiną
I wiem, że zawsze będzie przy mnie, o tak
O nie, nadchodzi wielki dog, idzie ulicą
(Quiche, Quiche Lorraine)
Quicke, Quiche, Quiche, wracaj tu
(Quiche, Quiche Lorraine)
Nie zostawiaj mnie, bo zwariuję, zwariuję
Jak Ci się to podoba?
Czy ktokolwiek widział gdzieś psa zafarbowanego na zielono?
Wysokiego na pięć centymetrów, z rudo-blond grzywką
W okularach przeciwsłonecznych i czapeczce
I designerskich jeansach z naszywkami?
Pies, który przyniósł mi tyle radości
Zostawił mnie konającego z bólu
Quiche Lorraine
Już ja jej pokażę
Widzicie ten klucz, który trzymam w ręce?
Wyrzucę go do jeziora
Byłaś dla mnie tak okropna
Że to przechodzi ludzkie pojęcie
Zamknę drzwi do Twojego kojca
I tylko spróbuj do mnie wrócić, o tak, a zobaczysz
(Quiche, Quiche Lorraine)
Ty wredna suko
(Quiche, Quiche Lorraine)
Mówię o Quiche
(Quiche, Quiche Lorraine)
Quiche Lorraine