[Zwrotka 1: TPS]
Nawyki złe, bładzę, w otchłani pieniądze
Narracja z pierwszej ręki trzymającej [w szyku podaż?]
Źródło stałe, szmal w samarkach, wpadła atanda
Po wyroku klasa wariat, szacunek daje walka
Krytyka jest niewarta słuchania, jak to zazdrość
Konstruktywnie radzą lepsi, wiara moją tarczą
Bractwo, więzy krwi, zadymy, awantury
Przejarany grubym skrętem, by na track złota wrócić
Zło kusi, z lalusi zabierane to, co mieli
Żeby młynek miał co mielić, w parku na alei
Styl bycia, zwycięzcy, terror, milczą ofiary
Nie puszcza z gęby pary, za swoje sam płaci
Lepiej sobie zapisz jak nie umiesz zapamiętać
Ciekawość lot do piekła, zaciśnięta mocno pętla
Błyszczy w odmętach, miejskie bagno, bloków dżungla
Zastawiona pułapkami, ciężar tego, co ugram
[Refren: TPS]
Problem nie twój, do każdego przyjdą same
Boże chroń rodzinę, ja se kopsnę jakoś radę
Wszystko szare, zamienia się w błękit na niebie
Jak uprzątniesz to wszystko dla nich, nie dla siebie
Problem nie twój, do każdego przyjdą same
Boże chroń rodzinę, ja se kopsnę jakoś radę
Wszystko szare, zamienia się w błękit na niebie
Jak uprzątniesz to wszystko dla nich, nie dla siebie
[Zwrotka 2: Murzyn ZDR]
By utopić gorszych jeszcze, dobry zwąchał się ze złymi
Porzucony w lesie, rany cięte, wraz z kłutymi
Świat nie musi być, jaki być może wbrew woli
Ja dostaję po uszach, to niech innych też zaboli
Krzywdzić nie zawsze się chce, ale często się opłaca
Kto umarł, ten nie żyje, już gitary nie zawraca
Jeśli się coś sprawdza, zmieniać nic nie warto
Pan płaci, pan wymaga, ufam banknotom nie kartom
Dzwon ostatni mądrość, a wiedza przepaść spora
Dajesz wszystko, pustki świecą, kończy się machora
Życie to bieg z przeszkodami, zawsze są problemy
Tyle i aż tyle, co ugramy, weźmiemy
Pieniądz trza szanować, raz wybulisz, będziesz bulić
Tuli się co można i to, na czym da się przytulić
Intuicja, nos do ludzi długi, staż pracy turysty
To co, że interes brudny, ale za to zysk czysty
[Refren: TPS]
Problem nie twój, do każdego przyjdą same
Boże chroń rodzinę, ja se kopsnę jakoś radę
Wszystko szare, zamienia się w błękit na niebie
Jak uprzątniesz to wszystko dla nich, nie dla siebie
Problem nie twój, do każdego przyjdą same
Boże chroń rodzinę, ja se kopsnę jakoś radę
Wszystko szare, zamienia się w błękit na niebie
Jak uprzątniesz to wszystko dla nich, nie dla siebie
[Zwrotka 3: Ejkej]
Już to słyszałem, nie ma jak zarobić
Zamiast gadać o pieniądzach, zacznij je robić
Są sposoby, żeby osiągnąć dobrobyt
Oczy dookoła głowy, samo się nie zrobi
I chuj mnie to obchodzi, co na to mundurowy
Wkładam nowe buty, biegnę, jutro już mnie goni
Tu, gdzie faje walą z ucha, obcina monitoring
Na niektóre rzeczy nigdy się nie mogę zgodzić
To, co ugram, zawijam w skarpetę
Dragi puszczam w eter, nie jemy tabletek
Łapiemy traffic, jebać główną komendę
Dobieraj se koleżków, oby nie wyniknął przester
Teraz jak przedtem, byłem, jestem, będę
Kocham rodzinę, to ważniejsze niż pieniądze
Bolą popsute nerwy, ale bardziej jebać biedę
Jak nie umiesz się zachować, będziesz tu całował glebę
[Refren: TPS]
Problem nie twój, do każdego przyjdą same
Boże chroń rodzinę, ja se kopsnę jakoś radę
Wszystko szare, zamienia się w błękit na niebie
Jak uprzątniesz to wszystko dla nich, nie dla siebie
Problem nie twój, do każdego przyjdą same
Boże chroń rodzinę, ja se kopsnę jakoś radę
Wszystko szare, zamienia się w błękit na niebie
Jak uprzątniesz to wszystko dla nich, nie dla siebie