UNKLE
UNKLE
UNKLE
UNKLE
Egzystencjalna opowieść, w której tekście narrator dzieli się ze słuchaczami emocjami, które nim rządzą, które się w nim kotłują. Mówi o lęku, wściekłości, nadziei. O wszystkim tym, co tworzy go jako człowieka, co niejako definiuje aktualnie jego codzienność. Nadzieja wyraża na to, że jeszcze będzie lepiej, że coś się zmieni, wyraża się właśnie w tytułowym fragmencie utworu - poszukiwanie deszczu jest tutaj metaforą oczekiwania na zmianę, na oczyszczenie.
Narrator zwraca się do wszystkich tych, którzy czują podobnie do niego. Dzieci narodzone by odlecieć, by być na haju, mówi wokalista. To do nich kieruje swoje słowa bo wie, że są na świecie ludzie podobni jemu - zbuntowani, niepewni, tacy, którzy nie potrafią znaleźć dla siebie miejsca.
Życie tych ludzi składa się z ciągłego cierpienia i bólu. Narrator raz po raz podkreśla jak silne są to odczucia. Porównuje je do płomieni trawiących nasze ciało, do włóczni wbitej w bok na wzór tej, którą wbito w bok Jezusa. Na tym nie kończy z biblijnymi odniesieniami. Zwraca się do kogoś, w kim widzi zdrajcę, Judasza. Kogoś, kto skrzywdził go tak głęboko, że - w jego opinii - mógłby zginąć.
Wie, że jest inny, że nie pasuje do większości ludzi, do społecznych ról i oczekiwań. Wtedy, kiedy wszyscy ukrywają się przed ulewą, on wychodzi na ulice, wyczekuje. Bo wie, że deszcz go oczyści, obmyje z bólu. Przynajmniej taką ma nadzieję.
W tekście utworu dzieli się więc z nami wszystkim tym, co go dręczy, boli. Nie umie poradzić sobie z trapiącymi go emocjami. Wyrzuca wszystko z siebie traktując muzykę jak katharsis - jak ten zbawczy deszcz, na który czeka.