[Refren: vkie]
Gdybym mógł się cofnąć te jebane parę lat
To bym wtedy się nie łamał, kiedy podkładali nogi
Jak zostaniesz bez M2, który z nich Ci otworzy?
Wciąż po trupach, żeby coś stworzyć
Yeah, dupy z plastiku tak jak Fisher-Price
Jak widzi ksywę, zapomina, co jej mówił stary
Nie przewiduję opcji, żebym lipę dał
Chyba nie pasuje, ale nie jestem gotów do zmiany
Jak dobra papuga, wywalczyłem wolność
Nie wiem, kto debila struga, gadam tylko z mordką
Jebany deszcz za oknem zawsze, jak chciałem odpocząć
Jebany deszcz za oknem zawsze, jak szukałem słońca
Ile możesz jej dać? Co zrobisz dla brata?
Ile możesz oddać? Ile twoje słowa są warte?
Co zrobisz, jak wpierdolą się na planszę demony?
[Zwrotka 1: vkie]
Nie mów o rodzinie, to na starcie
Jak powiesz, no to ziomal zrobi Ci z podeszwą crash test
Zarabiam na tym, że wypluwam, co mi siedzi w czaszce
Zarabiasz na ziomach, szmato, przecież tak jest łatwiej
Miałem w chuj, kurwa, dość, kiedy chlałem to na klatce
Mam w chuj, kurwa, dość, kiedy zaczynacie gadkę
W głowie mania wygrywania, brak miejsc na porażkę
Tylu typa na spocie, a od początku patrzy na mnie
A mówiąc nawiasem, przyszła tam z twojego domu
Nie dziw się, dlaczego nie odbiera telefonów
B-I-G V-K-I-E, nie spadamy z tronu
Zapach banknotu — ulubiony perfum jej
Widać po niej, że się zna na temacie
Chce wbić z nami tam na back, być na trasie
Big V-S-D, chcieliby zajebać patent
Boli ich to, że gramy w to inaczej
[Refren: vkie]
Gdybym mógł się cofnąć te jebane parę lat
To bym wtedy się nie łamał, kiedy podkładali nogi
Jak zostaniesz bez M2, który z nich Ci otworzy?
Wciąż po trupach, żeby coś stworzyć
Yeah, dupy z plastiku tak jak Fisher-Price
Jak widzi ksywę, zapomina, co jej mówił stary
Nie przewiduję opcji, żebym lipę dał
Chyba nie pasuje, ale nie jestem gotów do zmiany
Jak dobra papuga, wywalczyłem wolność
Nie wiem, kto debila struga, gadam tylko z mordką
Jebany deszcz za oknem zawsze, jak chciałem odpocząć
Jebany deszcz za oknem zawsze, jak szukałem słońca
Ile możesz jej dać? Co zrobisz dla brata?
Ile możesz oddać? Ile twoje słowa są warte?
Co zrobisz, jak wpierdolą się na planszę demony?
[Zwrotka 2: Bary]
Nie porównuj mnie do innych, czuję się jak master
Chcę widzieć świat w kolorach, chociaż myśli mam czarne
Chcieli mi nogi podkładać, a połamali je
Tu realia szarych bloków, a nie Champs Élysées
Jestem Bary, z Łodzi, suko, dobrze to wiemy
Wciąż pracuję na swe imię, chociaż spowalniają xany
Wiesz, że coraz rzadziej spowalniają
Ja i moi bracia mamy tutaj tak samo (Tak samo)
To jest zabawne w sumie
Zabezpieczam się w kwicie, nie rucham w gumie
Stackuję pieniążki i ciągle pracuję
Wszystkiego najgorszego, zawistne chuje
Mam pewne aspekty, nie zabierzesz mi ich
I mam pewnych ziomali, nie zabraknie mi ich
Na pewno ta szmata wyleci zza drzwi
Wiem, wiem, miałem zostać z nią, ale wolę liczyć BLIK
[Zwrotka 3: Pazzy]
Powiesz, no to ziomal zrobił Ci z podeszwą crash test
Zaraz wsiądę w Merca, a właśnie prowadzę Mazdę
Nawijam kurewki wokół palca tak jak Just Dance
Jesteście z nowej wytwórni, to chybiony transfer
Wrócisz tam, gdzie byłeś, z tabliczką „sprzedawca, kasjer”
Wybadali twych ziomali, jesteś dzielny pacjent
Pazzy, Bary, vkie — jest okej (Okej)
Robimy te hity cały dzień (Cały dzień)
This is how we do, jak „The Game”
Każdy PLN to dla mnie tlen
BDSM bitch, duszona jak Kane
Nawet Fraps nie widział przy mnie tylu frame
Strzela pomysł mi do głowy jak Cobain
Pochylajcie głowy, gdy wpadam na main
Zgarniam BLIK’a za trzy koła, na to mógł wpaść tylko Polak
Przygniatała mnie ta dola, więc zacząłem zgłębiać dolar
Chcieliby słowa otuchy, nie będę jak przyłóż do ran
Nie zabierze żaden Monar, bo sami wstaliśmy z kolan
Powijam te stówki, rzadziej zawijam je w rulon
Wjeżdża seta wódki, wszystko strzelił chuj z kulturą
Znów na spocie siedzę, czemu z taką rurą?
Nie obchodzi mnie już więcej, co mi szmaty wróżą
[Outro: Pazzy]
Robię tak jak Fisher-Price
Tak jak Fisher-Price tak jak Fisher-Price
Tak jak Fisher-Price
S-S-Skibovicz going fucking mad
C-C-Champion God
That's great Vince