„Hold me up”. Jest to swego rodzaju przeciwieństwo do pierwszego wiersza „Rzuć mnie w dół”, jak gdyby negując to stwierdzenie lub tworząc paradoks. To jest jak… ona nie chce, żeby ją po prostu rzucił; ona nie jest taką dziewczyną. Jest zadziorna, pamiętasz? Chce, żeby on ją również podtrzymywał, być może zarówno dosłownie, jak i metaforycznie.
I to jest pierwsze subtelne zaproszenie do mężczyzny, by „pokazać swoją siłę”. W końcu tylko silny mężczyzna może fizycznie podnieść kobietę, szczególnie jeśli kocha. Z drugiej strony, jest to metafora „popisywania się”, być może jego rodzinie lub przyjaciołom, jakby była najlepszą rzeczą, jaką kiedykolwiek wygrał w życiu.
„Ale widziałeś mnie nagiego”. Widział ją nagą na dwa sposoby, jej ciało było nagie, a jej dusza też. A rozpoczęcie linii słowem „Ale” wyraźnie wskazuje, że jest ona silnie związana z linią przed nią lub przynajmniej z niektórymi rzeczami, o których już mówiła. Domyślam się, że to prawie tak, jakby mówiła do siebie: „Przestraszyłam się i próbowałam cię skrzywdzić, ale już mnie widziałeś nagą i bezbronną, a ty wciąż tu jesteś”.