[Zwrotka 1: Shellerini]
Otoczeni hipokryzją, idziemy swą ścieżką
W ciemno, w głąb P.O.Z.N.A.N. z kreską
Szybkie tempo, moje flow zapijam teqlom
Własne tempo, nie idę tam, gdzie wszyscy biegną
Ściany szepczą, typy na komendzie milczą
Krajem rządzi Jim Jones, poczuj piwniczną wilgoć
Hip-hop, to wszystko w środku w nas, jak instynkt
W szklankach whiskey, a na dupach baggy'e jeansy
Znają nas z nawijki, a reszta to domysły
To my, jak Trzeci Wymiar - inni niż wszyscy
Jebać wyścig, jebać wszystkich wiarołomców
Podziemny korpus, ukryty w miejskim gąszczu
Tak od początku skąpani w ogniu
Chowani na tych fyrtlach, gdzie na klatkach pizga okrut
Z dala od podrób, podpuch, całego chujstwa
W górę wódka, za naszych ludzi, salut man
[Refren]
Wspólnymi siłami, w przód, jak La Onda
Zjednoczeni w rapie, walce i poglądach
Tak to wygląda, kolejny chory kompakt
W kraju, gdzie sprawiedliwości nie znajdziecie w sądach
Życiowy combat, walka full kontakt
Zimne realia to twój jedyny kompan
Ten flow cię wciąga, jak powietrzna trąba
A prawda, na gardłach kłamców, to anakonda
[Zwrotka 2: Słoń]
To jest cios, skurwysynu, który roztrzaskuje żebra
Żółta febra, wybuch londyńskiego metra
Kolejna ludzka tragedia, media pełne fałszu
Niech zamilczą, jak Watykan, w sprawie Holocaustu
Znowu nas dwóch, do przodu ciągle pędzę
Jak Harry Angel, ten świat topi się w obłędzie
Głębokie cięcie, strumień brunatnej czerwieni
Trzymam twój kłamliwy język na półce, jak souvenir
Ponad krainą cieni, idę, niczym Thorgal
Ta sama łysa morda, z techniką, jak Immortal
Nasi ludzie dzika horda są, byli, i będą
Czas urządzić krwawą kąpiel, jak rodzina z Dayton
Zmień to, przynoszę ból, kill the fetus
To flow, które parzy cię, jak ławica meduz
To czas bożego gniewu, apokaliptyczne wizje
Nuklearne odliczanie, zniszczenie jest bliskie
Zamiast ust masz pizdę, kłamliwy minister
Pierdolę rząd, sejm, senat i wysoką izbę
Ludzie wierzą w to, że system zmieni sytuację w miastach
Kiedyś wierzyli, że ziemia jest płaska
Domowa inwazja, synu, niczym Ice-T
Rzygaj hajsem, dziś wyrywamy chwasty
Dzikie wrzaski, nieskończony słów zasób
To absolwenci Wyższej Szkoły Robienia Hałasu
[Refren]