[Zwrotka 1]
Miałem wyjść z domu, ale znowu siedzę tu
Nie wiem, o co chodzi, ale chyba jestem swój
No bo czyj inny mi powiedz?
Za dużo myślę, wejdą blizny na głowę
Ale trudno, takie czasy, się przyzwyczaj
Chcę być mądry, ale kiedy mniej wiem, lepiej sypiam, hm
Ona mówi do mnie: „weź znikaj”
Później mówi: „weź tu wróć”
Nie wiem, kurwa, jak mam czytać ją
He, więcej nawijać, czy wyglądać
He, może przeczytam ją jak w książkach? Ha
He, może będę w końcu sobą
Nie wiem, kim już jestem, ale mogę siebie w końcu objąć umysłem
Embrace yourself, skurwysynu
Przemijanie boli, ale mam parę minut
Na ziemi mamy tylko parę minut
Życie mija szybko, więc częściej się zatrzymuj, bądź obecny
Oczami to uwiecznij, tak
Patrzysz w telefon, jakby tam był jakiś lepszy świat
Się wydaje, bo nie jest o Twoim życiu
Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma
O tym wiele brudnopisów zapisanych mam
Zapi-zapi-zapisanych mam
Siedzę sam w domu, ale już nie zajebany sam
Ale z kim innym mi powiedz?
Z tymi, którzy krzyczą populizmy na zdrowie
[Zwrotka 2]
Wirtuoz, nienormalny zwykły człowiek
Trochę inny, czasem dziwny, ale moralny jak mogę (Let's go)
Nie wiem, czy traktuję punch line'y jak spowiedź
Ale robię, co mogę, żeby wyzdrowieć
Z chorób, które wmawiam sobie, przecież żadnej nie ma
Muszę uwierzyć, że jest dobrze, a nie zmieniać temat
Znów podchodzi do mnie człowiek, mówi: „ziomek, siema, siema”
Po czym mówi: „kopę lat!” — ja go znam tylko z widzenia
Sława zmienia, nagle słyszę trochę inne powodzenia
Ale wiem, że to nie fart, jestem w centrum dowodzenia
Pierwsza płyta wyszła dekadę temu, nie do uwierzysz
Bo dalej jestem na scenie w kategorii młodzieży (Ta)
Teraz jest wirtuoz, należy się po dekadzie
Chcecie, żebym zgasł? To pety, se poczekacie
Jeszcze parę takich dekad, więc zalecam znaleźć pracę
I pomyśleć, jak budować, a nie niszczyć, coś, co nazywacie światem
[Przejście]
Dobra, nie chcę mi się na to wkurzać, naprawdę
Jakiś przyjemniejszy beat by się przydał
Tak, tak, właśnie taki
Ey, yoł
[Zwrotka 3]
Nie jestem normalny, albo tylko czasem
Nie wiem, jak być każdym, więc za tym nie płaczę
Moje dziwne ja, to mój pierwszy przyjaciel
Nie mów, że nie jest prawdziwy
Nie wyobrażam sobie, że go stracę
Nie jestem normalny, a żyję jak facet
Nie wszystko widzicie, nie wszystko wam daję
Czy ja jestem prawdziwy?
Tyle razy chciałem zatrzymać zegarek
I przeżywać moment, nie gdybać, co dalej
Nie myśleć, jakie jutro skrywa zadanie
I czy to wszystko na niby?
Nie jestem normalny, albo tylko czasem
Nie wiem, jak być każdym, takiego mnie znacie
Jakiego mnie chcecie, takiego mnie macie
Czy nadal jestem prawdziwy?
[Zwrotka 4]
(Co? Wow!)
Chciałbyś pewnie wiedzieć, czemu tak jest
Odgradzasz się od wszystkich, byleby robić wszystko sam — wirtuoz
Zrobiłem cały album, po to, by uwolnić się
Od marzeń, które miałem jako dzieciak, powiedz to tamtym ludziom, że
Wraz z tym trackiem projekt został ukończony
Wszystkie numery moje bez co-prodów, tak jak chciałem zrobić
Pokazałem sobie sam, że da się i jestem zadowolony
Mimo że zrobienie beatu kiedyś było czymś szalonym dla mnie
Marzenie spełnione, parę jeszcze wisi w próżni
Pokazałem sobie, już nie boję się pracować z ludźmi
Co nie znaczy, że nagle możesz mi produkować cały album — bez wczutki
Co najwyżej w co-produkcji
Dalej będę robił to sam i inspirował
Ale jak zobaczę w kimś potencjał, będę z nim pracować
Do tej pory odrzucałem wszystko — domena wirtuoza
Chciałem zrobić, chciałem spełnić, chciałem zapieczętować, yoł
[Outro]
I co? To by było na tyle
Dziękuję bardzo i zostawiam was z tym outrem